Rozdział 2 dobra strategia to nie wszystko
Na początek chciałam was bardzo przeprosić za moją jakże długaą nieobecnosc ale mam nadzieję że uda mi się to wam wynagrodzić tą notka wiec życzę miłego czytania
💕
***************
Równo o ósmej moich uszu dobiegł ten jakże denerwujący dźwięk. To zwiastowało bowiem koniec mojej sielanki, błogiego i przecudownego snu. Zwlokłem się z łóżka rozglądając sie po pomieszczeniu, panował tam ogromny nieład, wszędzie jakieś papierki, porozrzucane ciuchy i kałuża jakieś podejrzanej substancji na podłodze. Szybkim ruchem ręki zwinąłem z podłogi jakieś luźne dresowe spodnie ciemny t-shirt i kamizelkę shinobi, oczywiście sprawdziłem czy nadają się do użytku. Wszedłem do łazienki, zrzuciłem z siebie piżamę i odkręciwszy kurek z ciepłą woda oddałem się rozkoszy w postaci małych kropelek, które otulały moje ciało tworząc ciepłą leciutką otoczkę, rozluźniając wszystkie moje mięśnie. Szum wody skutecznie zagłuszał moje niespokojne myśli.Wyszedłszy z łazienki po niecałych 30 minutach zszedłem na śniadanie. Na dole już czekała na mnie moja rodzicielka, odkąd tata wyjechał w sprawach służbowych matka uwzieła się na mnie jakbym nie miał dosć swoich problemów.
- Może tak dzieńdobry, zjedz coś Hokage chce cie widzieć w trybie pilnym u siebie w gabinecie - Powiedziała omiatając mnie niebezpiecznym spojrzeniem. - Ubierz się jak człowiek, ciągle chodzisz w tym samym, zdajesz sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak pranie?
- Tak, mamo - Dalsze dyskusje z tą kobietą nie mały większego sensu, więc wychodząc z domu chwyciłem papierową torbę, w której było moje śniadnie.
************************************
Słońce dekikatnie przygrzewało, a leciutki wietrzyk stanowił idealne dopełnienie, niczym jing i jang. Wszechobecny gwar dzisaj jednak zdawał się niezmiernie uciążliwy i kłopotliwy. Krzyczące dzieci nawołujące matki i przekupki na targu, gdyby tak użyć tutaj porównania to możnaby rzec jedna wielka kupa krzyku i zamieszania. Szedł wolnym krokiem rozglądając się dookoła, przymknowszy oczy wrócił do czasów gdy jego drużyna zaczynała biegając za kotami czy też wyrywając chwasty. Dziś są szanowanymi shinobi. Jednak jemu na tym nie zależy, chciałby, żeby bylo jak dawniej, wciąż zastanawiał się co by było gdyby?
z tymi uciążliwymi myślami dotarł pod biuro hokage. W pomieszczeniu znajdowali się Neji Lee Tenten Kiba i Naruto. W powietrzu dało się wyczuć napięcie i zdenerwowanie. Brunet rozejrzał się po przyjaciołach i zajął miejsce pod ścianą.
- Czy to już wszyscy?- Spytała dziewczyna w koczkach, przyglądając się wszystkim uważnie w zabawny sposób mrużąc oczy.
Jakby chcąc zaprzeczyć do gabinetu weszły dwie osoby z ochraniaczami wskazującymi ich przynależność do wioski piasku. Wszyscy tam zebrani w jednej chwili się ożywili jak za dotknięciem magicznej różdżki cztery ściany wypełniły się zachwyconymi radosnymi odgłosami, tylko jedna osoba tam obecna nie zwróciła na to szczególnej uwagi.
- Temi!!- Boziu jak my za tobą tęskniliśmy prawda?- Tenten rozejrzała się dookoła, wszyscy z jednym drobnym wyjątkiem przytaknęli. Godaime spojrzała na zebranych i upewniwszy się, że wszyscy jej słuchają zaczeła donośnym głosem:
- Powiem krótko Temari i Kankurou zostają u mnie na chwilę natomiast reszta bandy jeszcze dziś wyruszy z tymi zwojami w drogę do Mizugakure - Powiedziała wskazując na kilka ruloników ułożonych zgrabnie na biurku.
- Taaa ale po co nas aż tylu?- jęknął niezadowolony Naruto.
- Ponieważ otrzymaliśmy informacje, że na jedynej trasie, która prowadzi do Mizugakure stacjonują wrogie jednostki, jednak nie wiemy jakie- Kage nerwowo zagryzła wargę wpatrując się w okno zza, którego było widać całą wioskę Miala bardzo złe przeczucia co do tej misji dlatego wysyłała tyle shinobi, bała się, że za tym wszystkim kryje się podstęp.
- Neji Hyuuga dowodzisz w razie problemów twój obowiązek przejmie Nara, zrozumiano? ruszajcie jak najszybciej- Kobietę zalała fala niepokoju lecz nie chciała po sobie dać poznać, opadła na krzesło i czekała w milczeniu aż drzwi się zamkną, po czym zwróciła się do pozostałej dwójki z suny z grobową miną
- Nie mam dla was dobrych wieści, szczególnie dla ciebie- Tu zwróciła się w kierunku młodej blond włosej shinobi - Jak zapewne zdążyliście się przekonać sytuacja dzisiejsza sytuacja polityczna jest naprawdę ciężka, dlatego też wraz z czterema pozostałymi kage, w tym również z waszym bratem podjęliśmy jednogłośnie bezapelacyjnie i nieodwolalnie- Tutaj ślimacza księżniczka zrobila pałze nabierając powietrza do płuc by następnie je wypuścić- Shizune do mnie!!- Wrzasnęła Godaime- Wyciągnij moją najlepszą butelkę sake- Powiedziała masując skronie. W powietrzu zawisła nieprzyjemna atmosfera. Temari zaczeła się w duchu trząść, bowiem wiedziała co oznacza sake.... duuuże kłopoty, lub rozmowa na dłuższą metę i nie było to nic przyjemnego. Napięcie rosło, gdy nagle do sali wdreptała niziutka czarnowłosa kobietka ze świnką przy boku i butelką sake. Bez słowa wycofała się zamykając za sobą drzwi.
- Więc, co ma mi czcigodna do przekazania?- Temari przedarła ciszę niczym katana
- Otóż moje dziecię- W tym momencie przerwala by łyknąć alkoholu.- Dla dobra wszystkich zjednoczonych nacji zostajesz wydana za mąż, niezwłocznie!- Wydukałka jednym cięgiem waląc pięścią w stół.
Temari spoglądała to na Kage to na brata, ten posłał jej przepraszającę spojrzenie, co oznaczało, że został uprzedzony. Nie mogła, lub też poprostu nie chciała w to uwierzyć, jak to możliwe, że Gaara za jej plecami... zrobił coś takiego, przecież on nawet z nia tego nie uzgodnił, nie miała zamiaru wychodzić za mąż za kogoś kogo nie kochała, Ba! nawet nie znała. Zacisnęła powieki a wszelkie dzwięki z zewnątrz odbierała jako bardzo zdeformowane, a może w ogóle nic nie słyszała? Jej zmysły zaczeły szaleć, poczuła jak jej ciało okala ogień furii przestała nad sobą panować.W jednym momencie ogarnięta żalem i nienawiścią dziewczyna zerwała się gwałtownie z krzesła sprawiając, że się ono wywróciło.
- Nie zgadzam się i knoniec! Wciskacie mi kogoś kogo nawet nie znam, i tak nagle łaskawie raczycie powiadomić mnie o moim ślubie?!- Jej usta drżały z każdym słowem a oczy wręcz zabijały swą nieprzyjazną iskrą.
- Nie masz tu nic do gadania nie interesuje mnie to, a jeśli zamierzasz pyskować to szczegóły omawiaj z Gaarą! Posłuchaj mnie uważnie ty wyszczekana blondyno ceremonia zaślubin odbędzie się za tydzień w Konoha, twoim małżonkiem zostanie Sato Damimaru, jest to syn szanowanego polityka, gdy już zostaniesz jego żoną uda nam się uniknąć krwawej wojny.
- Myślicie, że kim ja jestem co? Nie będę jakąś kartą przetargową, myślicie, że w ten sposób unikniecie wojny- Głos No Sabaku był przepełniony goryczą i chłodem. Była niewyobrażąlnie wściekła- Ale jesteście w błędzie nawet nie wiecie jak wielkim....
Tsunade zacisnęła pięści zgrzytając zębami- Przed ołtarzem staniecie za tydzień, a na jutro zorganizowałam wasze spotkanie- Syknęła- Dość wynoście się z tąd
- Napewno jest jakieś wyjście ale nie chcecie go do siebe dopuścić- Sarknęła Tem.
- Nawet najlepszemu żołnierzowi czasem dobra strategia nie pomaga, bez wsparcia, w pojedynkę z wielką armią nie podoła, czasem potrzebne jest coś więcej nawet jeśli niekoniecznie pasuje to jego kompanom- Szepnęła Tsunade odwracjąc się do okna.
Temari wraz z bratem wyszli z gabinetu bez słowa. Dziewczyna nie odzywała się do niego ani słowem przez cały dzień, wciąż targały nią negatywne emocje a jej myśli krążyły wokoło nie tego lub kgoś co trzeba.
_______________________________________________
Szli już od kilku godzin a zmęczenie brało górę, co jakiś czas było słychać ciche niezadowolone jęki a na twarzach wędrowców widniały nieprzyjemne grymasy. Psisko, które kroczyło tuż prze właścicielu zaczęło zwalniać cicho skomląc.
- Neji zatrzymajmy się gdzieś na chwilę Akamaru nie daje już rady, z resztą żadne z nas nie wytrzyma dłużej, a gdybyśmy zostali zaatakowani musimy mieć silę do walki, a z tego co widzę to raczej tak nie jest- Powiedziała brązowowłosa dziewczyna dorównując swojemu przyjacielowi kroku.
Chłopak spojrzał na towarzyszkę, po czym przenióśł wzrok na reszrę zespołu, faktycznie nie wyglądali najlepiej. Neji westchnął ciężko i za pomocą Byakugana zlustrował okolicę by wykluczyć ewentualne zagrożenia. Byli w lesie, dookoła panowała cisza nie wliczając jakichś drobnych zwierzątek i roślin poza nimi nie było tu nikogo, nie wyczuwał też żadnej obcej chakry co oznaczałoby, że są bezpieczni.
- Zarządzam postój rozbijcie namioty i rozpalcie ogień, za kilka godzin ruszamy w dalszą drogę.- Jego wyraz twarzy był czujny.
było coś koło południa gdy wszyscy rozbili namioty i usiedli przy strzelającym wesoło ognisku.
- AAAA nawet nie wiecie jak się cieszę, żę odpoczniemy chodź trochę- Wymruczał Kiba a Akamaru przytaknął wesołym szczeknieciem, czemu wtórowały śmiech reszty grupy. Niedługo po tym wszystkich zmożył sen, tylko młody Hyuuga pozostał czujny bacznie obserwując okolicę.
**********************************
AAA udało się!!!
napisałam
drogi czytelniku jeśli to teraz czytasz to znaczy, że dobrnąłeś do końca należą ci się gromkie brawa * Yuna klaska energicznie*
pamiętaj żeby zostawić swój komentarz😄
jeszcze raz GOMEEEEEE!!! ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ
P.s za wszelkie błedy przepraszam ale piszę to późną porą i mój mózg wariuje. Buziaczki do napisania😘😘😘
💕
***************
Równo o ósmej moich uszu dobiegł ten jakże denerwujący dźwięk. To zwiastowało bowiem koniec mojej sielanki, błogiego i przecudownego snu. Zwlokłem się z łóżka rozglądając sie po pomieszczeniu, panował tam ogromny nieład, wszędzie jakieś papierki, porozrzucane ciuchy i kałuża jakieś podejrzanej substancji na podłodze. Szybkim ruchem ręki zwinąłem z podłogi jakieś luźne dresowe spodnie ciemny t-shirt i kamizelkę shinobi, oczywiście sprawdziłem czy nadają się do użytku. Wszedłem do łazienki, zrzuciłem z siebie piżamę i odkręciwszy kurek z ciepłą woda oddałem się rozkoszy w postaci małych kropelek, które otulały moje ciało tworząc ciepłą leciutką otoczkę, rozluźniając wszystkie moje mięśnie. Szum wody skutecznie zagłuszał moje niespokojne myśli.Wyszedłszy z łazienki po niecałych 30 minutach zszedłem na śniadanie. Na dole już czekała na mnie moja rodzicielka, odkąd tata wyjechał w sprawach służbowych matka uwzieła się na mnie jakbym nie miał dosć swoich problemów.
- Może tak dzieńdobry, zjedz coś Hokage chce cie widzieć w trybie pilnym u siebie w gabinecie - Powiedziała omiatając mnie niebezpiecznym spojrzeniem. - Ubierz się jak człowiek, ciągle chodzisz w tym samym, zdajesz sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak pranie?
- Tak, mamo - Dalsze dyskusje z tą kobietą nie mały większego sensu, więc wychodząc z domu chwyciłem papierową torbę, w której było moje śniadnie.
************************************
Słońce dekikatnie przygrzewało, a leciutki wietrzyk stanowił idealne dopełnienie, niczym jing i jang. Wszechobecny gwar dzisaj jednak zdawał się niezmiernie uciążliwy i kłopotliwy. Krzyczące dzieci nawołujące matki i przekupki na targu, gdyby tak użyć tutaj porównania to możnaby rzec jedna wielka kupa krzyku i zamieszania. Szedł wolnym krokiem rozglądając się dookoła, przymknowszy oczy wrócił do czasów gdy jego drużyna zaczynała biegając za kotami czy też wyrywając chwasty. Dziś są szanowanymi shinobi. Jednak jemu na tym nie zależy, chciałby, żeby bylo jak dawniej, wciąż zastanawiał się co by było gdyby?
z tymi uciążliwymi myślami dotarł pod biuro hokage. W pomieszczeniu znajdowali się Neji Lee Tenten Kiba i Naruto. W powietrzu dało się wyczuć napięcie i zdenerwowanie. Brunet rozejrzał się po przyjaciołach i zajął miejsce pod ścianą.
- Czy to już wszyscy?- Spytała dziewczyna w koczkach, przyglądając się wszystkim uważnie w zabawny sposób mrużąc oczy.
Jakby chcąc zaprzeczyć do gabinetu weszły dwie osoby z ochraniaczami wskazującymi ich przynależność do wioski piasku. Wszyscy tam zebrani w jednej chwili się ożywili jak za dotknięciem magicznej różdżki cztery ściany wypełniły się zachwyconymi radosnymi odgłosami, tylko jedna osoba tam obecna nie zwróciła na to szczególnej uwagi.
- Temi!!- Boziu jak my za tobą tęskniliśmy prawda?- Tenten rozejrzała się dookoła, wszyscy z jednym drobnym wyjątkiem przytaknęli. Godaime spojrzała na zebranych i upewniwszy się, że wszyscy jej słuchają zaczeła donośnym głosem:
- Powiem krótko Temari i Kankurou zostają u mnie na chwilę natomiast reszta bandy jeszcze dziś wyruszy z tymi zwojami w drogę do Mizugakure - Powiedziała wskazując na kilka ruloników ułożonych zgrabnie na biurku.
- Taaa ale po co nas aż tylu?- jęknął niezadowolony Naruto.
- Ponieważ otrzymaliśmy informacje, że na jedynej trasie, która prowadzi do Mizugakure stacjonują wrogie jednostki, jednak nie wiemy jakie- Kage nerwowo zagryzła wargę wpatrując się w okno zza, którego było widać całą wioskę Miala bardzo złe przeczucia co do tej misji dlatego wysyłała tyle shinobi, bała się, że za tym wszystkim kryje się podstęp.
- Neji Hyuuga dowodzisz w razie problemów twój obowiązek przejmie Nara, zrozumiano? ruszajcie jak najszybciej- Kobietę zalała fala niepokoju lecz nie chciała po sobie dać poznać, opadła na krzesło i czekała w milczeniu aż drzwi się zamkną, po czym zwróciła się do pozostałej dwójki z suny z grobową miną
- Nie mam dla was dobrych wieści, szczególnie dla ciebie- Tu zwróciła się w kierunku młodej blond włosej shinobi - Jak zapewne zdążyliście się przekonać sytuacja dzisiejsza sytuacja polityczna jest naprawdę ciężka, dlatego też wraz z czterema pozostałymi kage, w tym również z waszym bratem podjęliśmy jednogłośnie bezapelacyjnie i nieodwolalnie- Tutaj ślimacza księżniczka zrobila pałze nabierając powietrza do płuc by następnie je wypuścić- Shizune do mnie!!- Wrzasnęła Godaime- Wyciągnij moją najlepszą butelkę sake- Powiedziała masując skronie. W powietrzu zawisła nieprzyjemna atmosfera. Temari zaczeła się w duchu trząść, bowiem wiedziała co oznacza sake.... duuuże kłopoty, lub rozmowa na dłuższą metę i nie było to nic przyjemnego. Napięcie rosło, gdy nagle do sali wdreptała niziutka czarnowłosa kobietka ze świnką przy boku i butelką sake. Bez słowa wycofała się zamykając za sobą drzwi.
- Więc, co ma mi czcigodna do przekazania?- Temari przedarła ciszę niczym katana
- Otóż moje dziecię- W tym momencie przerwala by łyknąć alkoholu.- Dla dobra wszystkich zjednoczonych nacji zostajesz wydana za mąż, niezwłocznie!- Wydukałka jednym cięgiem waląc pięścią w stół.
Temari spoglądała to na Kage to na brata, ten posłał jej przepraszającę spojrzenie, co oznaczało, że został uprzedzony. Nie mogła, lub też poprostu nie chciała w to uwierzyć, jak to możliwe, że Gaara za jej plecami... zrobił coś takiego, przecież on nawet z nia tego nie uzgodnił, nie miała zamiaru wychodzić za mąż za kogoś kogo nie kochała, Ba! nawet nie znała. Zacisnęła powieki a wszelkie dzwięki z zewnątrz odbierała jako bardzo zdeformowane, a może w ogóle nic nie słyszała? Jej zmysły zaczeły szaleć, poczuła jak jej ciało okala ogień furii przestała nad sobą panować.W jednym momencie ogarnięta żalem i nienawiścią dziewczyna zerwała się gwałtownie z krzesła sprawiając, że się ono wywróciło.
- Nie zgadzam się i knoniec! Wciskacie mi kogoś kogo nawet nie znam, i tak nagle łaskawie raczycie powiadomić mnie o moim ślubie?!- Jej usta drżały z każdym słowem a oczy wręcz zabijały swą nieprzyjazną iskrą.
- Nie masz tu nic do gadania nie interesuje mnie to, a jeśli zamierzasz pyskować to szczegóły omawiaj z Gaarą! Posłuchaj mnie uważnie ty wyszczekana blondyno ceremonia zaślubin odbędzie się za tydzień w Konoha, twoim małżonkiem zostanie Sato Damimaru, jest to syn szanowanego polityka, gdy już zostaniesz jego żoną uda nam się uniknąć krwawej wojny.
- Myślicie, że kim ja jestem co? Nie będę jakąś kartą przetargową, myślicie, że w ten sposób unikniecie wojny- Głos No Sabaku był przepełniony goryczą i chłodem. Była niewyobrażąlnie wściekła- Ale jesteście w błędzie nawet nie wiecie jak wielkim....
Tsunade zacisnęła pięści zgrzytając zębami- Przed ołtarzem staniecie za tydzień, a na jutro zorganizowałam wasze spotkanie- Syknęła- Dość wynoście się z tąd
- Napewno jest jakieś wyjście ale nie chcecie go do siebe dopuścić- Sarknęła Tem.
- Nawet najlepszemu żołnierzowi czasem dobra strategia nie pomaga, bez wsparcia, w pojedynkę z wielką armią nie podoła, czasem potrzebne jest coś więcej nawet jeśli niekoniecznie pasuje to jego kompanom- Szepnęła Tsunade odwracjąc się do okna.
Temari wraz z bratem wyszli z gabinetu bez słowa. Dziewczyna nie odzywała się do niego ani słowem przez cały dzień, wciąż targały nią negatywne emocje a jej myśli krążyły wokoło nie tego lub kgoś co trzeba.
_______________________________________________
Szli już od kilku godzin a zmęczenie brało górę, co jakiś czas było słychać ciche niezadowolone jęki a na twarzach wędrowców widniały nieprzyjemne grymasy. Psisko, które kroczyło tuż prze właścicielu zaczęło zwalniać cicho skomląc.
- Neji zatrzymajmy się gdzieś na chwilę Akamaru nie daje już rady, z resztą żadne z nas nie wytrzyma dłużej, a gdybyśmy zostali zaatakowani musimy mieć silę do walki, a z tego co widzę to raczej tak nie jest- Powiedziała brązowowłosa dziewczyna dorównując swojemu przyjacielowi kroku.
Chłopak spojrzał na towarzyszkę, po czym przenióśł wzrok na reszrę zespołu, faktycznie nie wyglądali najlepiej. Neji westchnął ciężko i za pomocą Byakugana zlustrował okolicę by wykluczyć ewentualne zagrożenia. Byli w lesie, dookoła panowała cisza nie wliczając jakichś drobnych zwierzątek i roślin poza nimi nie było tu nikogo, nie wyczuwał też żadnej obcej chakry co oznaczałoby, że są bezpieczni.
- Zarządzam postój rozbijcie namioty i rozpalcie ogień, za kilka godzin ruszamy w dalszą drogę.- Jego wyraz twarzy był czujny.
było coś koło południa gdy wszyscy rozbili namioty i usiedli przy strzelającym wesoło ognisku.
- AAAA nawet nie wiecie jak się cieszę, żę odpoczniemy chodź trochę- Wymruczał Kiba a Akamaru przytaknął wesołym szczeknieciem, czemu wtórowały śmiech reszty grupy. Niedługo po tym wszystkich zmożył sen, tylko młody Hyuuga pozostał czujny bacznie obserwując okolicę.
**********************************
AAA udało się!!!
napisałam
drogi czytelniku jeśli to teraz czytasz to znaczy, że dobrnąłeś do końca należą ci się gromkie brawa * Yuna klaska energicznie*
pamiętaj żeby zostawić swój komentarz😄
jeszcze raz GOMEEEEEE!!! ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ
P.s za wszelkie błedy przepraszam ale piszę to późną porą i mój mózg wariuje. Buziaczki do napisania😘😘😘
Komentarze
Prześlij komentarz